piątek, 8 marca 2013

dzień kobiet

Wszystkim kobietkom czytającym mojego bloga chciałabym życzyć: dużo, dużo szczęścia, miłości, abyście były otoczone tylko zaufanymi i kochającymi osobami, by wszystkie Wasze marzenia się spełniły!


mam najcudowniejszego chłopaka pod słońcem!:*
lecę do Hogwartu w przyszłym roku

Przypominam Wam o konkursie. Więcej tutaj.
Niestety, niektóre z prac nie mogą zostać zakwalifikowane, ponieważ zdjęcia, teksty muszą zawierać to nieszczęsne hasło "Otworzyć się". 

wtorek, 5 marca 2013

KONKURS

Buntując się przeciwko zamykaniu się na innych postanowiłam zorganizować konkurs. Trwać będzie od 4 marca do 23 marca do godziny 23:59. Wystarczy wysłać na mojego maila (umarly.metal@onet.pl) zdjęcie, krótki felieton, opowiadanie, cokolwiek, co kojarzy Ci się z hasłem "Otworzyć się". Jednak hasło musi pojawić się w Twojej pracy. Nie chcę Cię ograniczać... może to być napis, karteczka, dialog pomiędzy osobami, bądź kreatywny! 

Nagrodami będą kołonotatniki, biżuteria, książki, gadżety. Oto przedsmak tego, co dla Ciebie przygotowałam. Zapomniałam wspomnieć, każdy zostanie nagrodzony:)


urocza babeczka na drobniaki, neonowy pasek, portfelik flaga,
12 x śmierć; ja, diablica; ja,anielica; igrzyska śmierci

Całuję Was mocno,umarłymetal

poniedziałek, 4 marca 2013

KONKURS Roczny challenge 23



ROCZNY CHALLENGE DZIEŃ 23
"Otworzyć się"

Czasami zastanawiam się dlaczego jestem tak cholernie zamknięta. Zamknięta na nowe gatunki muzyczne, ubrania w innym stylu niż ubieram się na co dzień, innych ludzi... Dlaczego tylko krytykuję, a nie potrafię docenić? Albo dlaczego zatracam się w myślach i warczę na innych? Bo co? Bo chcą mi pomóc? 
Jestem zamknięta. 
Zbyt niepewna siebie. 
Ale chyba... poeci tak mają?
Każdego dnia odbywam ze sobą batalię. Jaką? Ukryć swoje wnętrze za wszelką cenę, bo wrażliwość nie jest mile widziana w dobie Internetu. Zauważyliście, że coś tracimy? Każdego dnia... nasze człowieczeństwo.   Bo po co rozmawiać z kimś twarzą w twarz, gdy można napisać głupią wiadomość na facebooku?

Dlatego, tak aby się zbuntować postanawiam zorganizować konkurs. Trwać będzie od 4 marca do 23 marca do godziny 23:59. Wystarczy wysłać na mojego maila (umarly.metal@onet.pl) wysłać zdjęcie, krótki felieton, cokolwiek, co kojarzy Ci się z hasłem "Otworzyć się", ale żeby nie było tak łatwo... Hasło musi pojawić się w Twojej pracy. 
Nagrodą będą kołonotatniki, biżuteria, książki. Czego tylko dusza zapragnie i jeszcze więcej! 

Całuję Was mocno,
umarłymetal

piątek, 1 marca 2013

Roczny challenge 20

Dzień dobry!
Więc jutro planuję wyjazd do mojego ukochanego Wrocławia głównie żeby kupić prezent na osiemnastkę TheDarkBonharta. Porobić trochę zdjęć i pobawić się z najlepszą Mamą na świecie.
Czeka mnie teraz drugi etap (ustny) okręgowego etapu Olimpiady Literatury i Języka Polskiego. KOSMOS. Nawet nie spodziewałabym się, że pójdzie mi tak dobrze. Gramatykę napisałam na 22/30 punktów, a wypracowanie 50/60.
Plus... prawdopodobnie pojadę na wycieczkę naukową nad piękne polskie morze. Z klasą mojego Perkusisty, mam nadzieję, że to będzie najlepsza wycieczka ever. 

Macie już plany na szkolne wycieczki?
Może obozy?
Chwalcie się!
Umarłymetal

poniedziałek, 25 lutego 2013

Roczny challenge 16


Dziś trochę zdjęć z mojej szalonej szkoły. Pewnie myślicie, że chodząc do dwudziestego któregoś liceum w Polsce jesteśmy strasznymi kujonami. Otóż nie, ale to zobaczcie sami:)

jestę fizykię <3
mój człowiek miał ciężar 800N... taak, uznałam, że waży 800kg
dopisek nauczycielki: Trochę duży ten człowiek!
słyszeliście o modelu atomu "rodzynki w cieście"?
+ batmany i nietoperze, które wyglądają jak bakterie
love forever <3
a co to za przystojniak? to tylko nasz przewodniczący
zmienne buty są sexi 
szósteczka z informatyki <3

Takie tam moje życie w szkole. A jakie jest Wasze?
Buziaki,
umarłymetal

niedziela, 24 lutego 2013

Roczny challenge 15

Kochani!

Robię właśnie prezentację na Podstawy Przedsiębiorczości, dotyczącą budżetu państwa. Straszna nuda, ale gotowa prezentacja zapewni mi piąteczkę. Jakby ktoś z Was takowej potrzebował to mogę ją udostępnić.
W przyszłą sobotę jadę do Wrocławia w celu zakupienia prezentu osiemnastkowego dla mojego Mężczyzny. Znacie może jakieś ciekawe kawiarnie, miejsca, o których się nie mówi, które są 'hipsterskie'? A może mamy tu jakiegoś Wrocławianina?

Całuję Was mocno!

sobota, 23 lutego 2013

Roczny challenge 14

Cześć Kochani!

Dostałam od Was kilka maili z prośbą o opisanie akcji "Listy". 
Otóż, to proste. Zapewne zauważyliście, że za pomocą poczty przychodzą do nas tylko rachunki, a wszelką komunikację ograniczamy do internetowej. Trochę mi to nie odpowiada, bo nie czuję dreszczyku emocji dostając wiadomość na facebooku, a dostając list w papierowej kopercie owszem.
Zabawa polega na tym, że tworzę grupy ludzi, którzy się nie znają i mają okazję poznać się tylko dzięki listom. Kiedyś nazywało się to bodajże "Penfriends". 
Jak zacząć się w to bawić? Wystarczy napisać do mnie (nieszczęsnego) maila i wyrazić chęć udziału w tej zabawie. Jednak musi się zgłosić kilka osób, by zabawa była ciekawsza. Piszemy do siebie przynajmniej raz na miesiąc, chowamy do koperty zdjęcia, pamiątki, drobne upominki dla naszego Przyjaciela.
I to wszystko!:)

Co o tym myślicie?
Może macie jakieś pomysły, by ulepszyć tę zabawę?
Piszcie do mnie (umarly.metal@onet.pl)
umarlymetal

PS Nie wiem, czy mamy tu może jakiegoś grającego freaka, ale gdyby ktoś z Was był zainteresowany zapraszam Was na kanał mojego chłopaka TheDarkBonhart.

czwartek, 21 lutego 2013

Roczny challenge 12



ROCZNY CHALLENGE DZIEŃ 12
"Stanąć twarzą w twarz z bólem" 

Mieliście kiedyś tak, że ciężko Wam było wstać z łóżka, nie mieliście na nic ochoty, snuliście się bez sensu z miejsca na miejsce? Ja tak, mniej więcej tak wyglądało moje życie trzy lata temu. Miałam depresję. 
Ciągnęło się to za mną przez jakieś dwa lata, zaczęło się w pierwszej gimnazjum. Moja klasa uznała sobie za życiowy cel, aby mnie zniszczyć psychicznie. Wyśmiewali mnie, dręczyli, bili. Bałam się chodzić do szkoły. Przestałam mieć ochotę by żyć... Obwiniałam się za wszystko, a to nie była moja wina.
Nie możesz pozwolić na to, by ktoś udowodnił Ci, że Twój byt nie ma sensu. Każdy ma jakiś cel. Jedni mniejszy, drudzy większy i to Ten Koleś na Górze o tym decyduje. 
Pomyślisz sobie... "no okej, skoro ten Twój Bóg jest taki super to dlaczego nie uratował Cię przed takim cierpieniem".
Uważam, że skoro jest Bóg to jest też i Diabeł. I to w nas toczy się walka pomiędzy wyborem Dobra, a Zła. Tylko od nas zależy co zrobimy, przecież Stwórca daje nam wolną wolę.
I myślę teraz, że jestem bogatsza od tych wszystkich pustych ludzi, którzy uprzykrzali mi życie. Jestem o wiele wrażliwsza na krzywdę innych i wychwytuję sygnały, które mówią, tak jak moje "Nie chcę żyć". Życie to najcudowniejszy dar jaki mogliśmy dostać. Pamiętaj!

Jeśli masz jakiś problem, 
chcesz o czymś porozmawiać...
śmiało pisz do mnie (umarly.metal@onet.pl)!

Druga sprawa, szukam osób, które chciałby wziąć udział w projekcie roboczo nazwanym "Listy". Chodzi o to, by popisać trochę tych... normalnych listów. Tak to można w skrócie określić. Jeśli jesteś zainteresowany również mailuj. 

Całuję mocno, 
umarłymetal

środa, 20 lutego 2013

wtorek, 19 lutego 2013

Roczny challenge 10



Cześć kochani!
Och, nareszcie mam jakiś normalny dostęp do Internetu. Mój blogger w komórce odmówił posłuszeństwa:( Potrzebuję Waszej pomocy! 
Otóż, wspominałam Wam już o moim nowym zespole... Bawimy się w piątkę - pięciu chłopaków i ja. I tak się złożyło, że od października NIE MAMY NAZWY. 
Tutaj właśnie potrzebuję Waszej pomocy. Najciekawszy pomysł na nazwę nagrodzę paczką słodyczy:*

Całuję Was, 
Umarłymetal

PS Obiecuję, że już wracamy do normalnego notkowania;-)

piątek, 15 lutego 2013

Roczny challenge 6

Cześć Kochani!

ROCZNY CHALLENGE DZIEŃ 6
"Zostawiam wszystko na ostatnią chwilę"

Jeśli chodzi o kupowanie prezentów, ubrań, jedzenia na imprezę...  zawsze robię to na długo przed danym wydarzeniem, ale jeśli chodzi o naukę to... zostawiam wszystko na ostatnią chwilę.
Sprawdzian semestralny w poniedziałek? Spoko, pouczę się w niedzielę. 
Konkurs w sobotę? Spoko, mam czas w piątek. 
Dość mnie to irytuje, ale niestety, brakuje mi często motywacji, żeby usiąść i się czegoś nauczyć. Skoro się nauczyłam wcześniej i dostałam trzy, a nauczyłam się dzień wcześniej i dostałam cztery... to  chyba nie opłaca się robić czegoś duużo wcześniej.
Lub, gdy się nie uczę dostaję trzy, a gdy siedzę kilka godzin nad lekcjami dostaję trzy! I jak mam znaleźć jakąś motywację?

Może Wy mi pomożecie?
Całuję,
umarłymetal

czwartek, 14 lutego 2013

Roczny challenge 5

Witam Was w święto patrona chorych psychicznie!
i zakochanych, ale to prawie to samo;-)

ROCZNY CHALLENGE DZIEŃ 5
"Najlepsze Walentynki ever"

Mam nadzieję, że każdy z Was spędził ten wyjątkowy dzień z osobą (lub osobami), które kocha. Mój dzień był naprawdę jednym z najlepszych w moim życiu. Ktoś obiecał mi, że ten rok będzie lepszy niż wszystkie inne... cóż, jak na razie obietnica się spełnia.
Lekcje skończyłam o 12. Masakra, takie rzeczy nie zdarzają się w mojej szkole! 
Spędziłam trochę czasu z Magdą, potem dzierżąc w rękach starannie zapakowane w dziesięć warstw papieru opakowanie klocków Lego ruszyłam do mojego Perkusisty. Wtargałam się na pierwsze piętro kamienicy i dotarłam!
Wręczył mi małą czekoladkę i napisaną odręcznie karteczkę. Po chwili widząc moją zaskoczoną minę powiedział z rozbrajającym uśmiechem "Żartowałem!" i dał mi mały pakuneczek. Znalazłam w środku delikatniejszą niż noszę zawsze skórzaną bransoletkę! Oboje zajęliśmy się swoimi prezentami.
Taaak, mój mężczyzna zaczął składać niebieskiego monstertrucka z klocków Lego.
Obejrzeliśmy jakiś film, po czym zamówiliśmy pizzę i graliśmy do wieczora w Wiedźmina. 
To najlepsze Walentynki w moim życiu. 

musiałam się pochwalić ;-)
A jak Wasze Walentynki?
Całuję Was mocno,
umarłymetal

środa, 13 lutego 2013

Roczny challenge 4

Cześć Kochani!

Dzisiaj krótko i na temat. Chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia z okazji Walentynek. Może i są komercyjne, ale... życzę żebyście spędzili je z osobami, które kochacie i żebyście kochali je także w inne dni roku, nie tylko 14 lutego ;-)


z moim Walentynkiem
Dużo, dużo miłości!

wtorek, 12 lutego 2013

Roczny challenge 3


Cześć wszystkim!

Co tam u Was? U mnie niestety masa roboty. Jestem już zmęczona szkołą, a to dopiero drugi dzień! Zapomniałam się pochwalić, że wczoraj zrobiłam swój pierwszy film na informatyce. Teraz zastanawiam się nad zostaniem operatorem kamery!



ROCZNY CHALLENGE DZIEŃ 3
"Nie tylko eksprzyjaciele" część II

SZYMON, czyli od zera do bohatera
Szymon to dość specyficzny człowiek. Ma 28 lat i jest szalonym nauczycielem historii. Na głowie ma białe dredy i wygolone boki. Wygląda dość kosmicznie, ale pozostaje sobą.
Na początku jednak... nie znosiliśmy się. Zastanawiacie się pewnie, skąd się znamy. Otóż... Szymon woli mężczyzn, a Daniel (o którym mowa zaraz) był biseksualny. Zostali parą. Ja byłam zazdrosna o niego, a on o mnie. 
Historia wyjaśni się w następnym profilu.
BILANS: najlepszy przyjaciel, na zawsze mój



DANIEL, czyli odchodzę
To był mój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, od zawsze i na zawsze (oczywiście, do czasu). Przeżyliśmy razem wiele chwil tych radosnych, jak i smutnych.
Opowiem Wam naszą przygodę, która najwięcej dla mnie znaczy teraz. Od rana dręczył mnie zły humor, jakaś koszmarna sytuacja w domu czy szkole, już nie pamiętam. Wsadził mnie w tramwaj, ciągle słuchając mojego marudzenia. Wysiedliśmy przy jakimś budynku, należącym do jego ojca i zaraz władowaliśmy się do windy. Zawiozła nas, aż na dach. "Pięknie, prawda?"- spytał, a łzy same popłynęły po moich policzkach. Wrocław jest piękny, niesamowity. 
Pół godziny później zdzieraliśmy sobie gardła z hasłami :
Świat jest nasz! Mogę wszystko!
Odszedł. Rok temu. Pieprzony samobójca, pewnie teraz gra ze św. Piotrem w pokera. 
Szymon obiecał sobie, że zawsze już będzie się mną opiekował i tak trwamy sobie do teraz:-).



O czym chcielibyście poczytać?
Może macie jakieś pytania?
Pozdrawiam serdecznie,
umarłymetal.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Roczny challenge 2




Dzień dobry, cześć i czołem!
Dziś przeżyłam pierwszy dzień w szkole po feriach. Powiem Wam jedno - hardcore. Cieszę się tylko z tego faktu, że z racji tego, że uczestniczę w Olimpiadzie Literatury i Języka Polskiego (w Opolu) w tą sobotę, nie muszę uczyć się na lekcje.
Bardzo miło czyta mi się Wasze komentarze. Każdy komentarz, odwiedziny, wiadomość sprawiają mi naprawdę wielką przyjemność! Sprawiają, że uśmiecham się od ucha do ucha. Dziękuję!
Zapraszam Was do przeczytania dzisiejszego challenge'u, swoją drogą bardzo dla mnie osobistego...





ROCZNY CHALLENGE DZIEŃ 2
"Nie tylko eksprzyjaciele" część I

Każdy z nas jest cholernym szczęściarzem posiadając chociaż jednego przyjaciela. To tacy ludzie, którzy znoszą wszystkie nasze wybryki, pomagają w trudnych chwilach, którym ufamy... ktoś mi kiedyś powiedział, że to co zrobię dobrego zwróci mi się dwukrotnie. W sumie, miał rację, bo teraz mam kilka osób, które zawsze chcą mi pomóc. Nie wiem czy uważają mnie za swoją koleżankę czy kumpelę, ale mam pewność, że im na mnie zależy.
umarłymetal po kolejnym farbowaniu
Ale nie zawsze jest tak, że ktoś przy mnie zostaje. Jestem dość trudna i mam naprawdę wiele problemów. Nie wszyscy potrafią sobie z nimi poradzić. Przedstawię dziś historie moich "nie tylko eksprzyjaciół".

PSEUDOGITARZYSTA, czyli jak okiełznać i zamknąć w klatce punkową duszę (w domyśle mnie), dramat w trzech aktach.
W akcie pierwszym poznajemy się, często kłócimy, ale tłumaczymy to sobie tym, że musimy się dotrzeć. Pseudogitarzysta rozpoczyna systematyczny plan, który ma na celu zamknięcie mnie w klatce. Dzięki niej będę dostępna tylko dla niego. Inne osobniki nie tylko płci brzydkiej są złem koniecznym, które powinnam omijać najszerszym (o promieniu przynajmniej 10m) łuku. Zaczynam przestawać wychodzić z innymi znajomymi, tylko po to, by pooglądać z nim jego nowe ubrania.
Akt drugi natomiast to przełom w moim życiu. Oboje, jak na przyjaciół przystało - ścinamy włosy. Żeby było jeszcze lepiej... oboje tak samo, mimo różniącej nas płci. Wyglądaliśmy świetnie. Tak wydawało mi się przez pierwszy tydzień, potem zaczęło być męczące, gdy stawaliśmy się swoimi klonami. Zaczęłam przesiadywać w jego domu godzinami, to przerażające, bo przestała mieć własne życie. Było tylko 'nasze'...
I ostatni akt, kończący naszą znajomość. Może spodziewaliście się spektakularnego zakończenia, przy którym mdlałby kobiety, a mężczyźni tylko pociągaliby nosem mrucząc "dobra historia", ale kończy się banalnie. Wszystko zaczęło mi przeszkadzać. Ta klatka z Pseudogitarzystą. Zerwaliśmy kontakt. Nagle, z dnia na dzień. Chyba tak naprawdę nigdy nie byliśmy przyjaciółmi. 
BILANS: punkowa fryzura, pół roku wycięte z życiorysu

JANEK, czyli o geniuszu, który nie potrafi zawiązać butów.
Jak już Wam wspomniałam to on poznał mnie z metalowym bandem z naszej szkoły. Zaczęliśmy gadać, o głupotach, polityce (tak, wiem to koszmar!) i o naszym podejściu do wiary. Zajmowało nam to początkowo kilka godzin dziennie. Mogłam z nim porozmawiać o wszystkim. I któregoś dnia pomyślałam o Perkusiście z zespołu, jak o kimś z kim chciałabym spędzić najbliższą przyszłość. To był chyba moment, który przesądził o tym, że nie będzie już NAS, jako mnie i Janka. Wspierał mnie oczywiście przy wszystkich moich niekoniecznie dobrych decyzjach, ale osunął się w cień. Nie chciał przeszkadzać.
Zniknął.
Nie odzywa się do mnie do tej pory, może to jakaś męska duma czy coś w tym stylu. Codziennie mijamy się na korytarzu i jesteśmy zbyt pyszni by porozmawiać o tym, dlaczego i jak.
BILANS: ból serca

MAGDALENA, czyli jestem tak stabilnie emocjonalna, jak szklanka wody trzymana przez człowieka z Parkinsonem.
Poznałyśmy się na testach językowych do naszego liceum. Cóż, była całkiem inna, niż ludzie których lubię. Cicha myszka, z długimi włosami, właściwie nie mająca pojęcia o tym, co i jak. Mam tak, że jak się denerwuję to gadam, jak najęta i rzucam suche żarty, z których sama się śmieję. Testy dobiegły końca i obie pojechałyśmy w swoje strony. Bardzo zależało mi na tym, żebyśmy były razem w klasie, bo miałam... plan. Chciałam się zaprzyjaźnić z tą dziewczyną!
Mamy wrzesień. Pierwsze dni się ignorujemy, ogarniamy swoje zachowania, potem zaczynamy gadać i zaczynamy kolegować się bliżej. Gadamy o głupotach, chłopakach. Magda się zakochuje, o nie, nie skończy się tak, jak zawsze! Kolegujemy się dalej, może trochę więcej słucham jej marudzenia o tym, jakie ON ma piękne oczy...
To jedyna osoba, która zna wszystkie piosenki z bajek Disneya na pamięć. Wow!
BILANS: początek naprawdę wspaniałej przyjaźni


Jutro zapraszam Was na część drugą. A Wy, macie swoich "nie tylko eksprzyjaciół"? 
Pozdrawiam,
umarłymetal

niedziela, 10 lutego 2013

Roczny challenge 1


Dzień dobry, cześć i czołem!

Wczorajsza bezsenna noc nakłoniła mnie do rozmyślań nad tym, co chciałabym pokazywać na blogu. Po tysiącu naprawdę głupich pomysłach wpadłam na "Roczny challenge". Pewnie teraz zastanawiacie się, jak to ma zadziałać. Już tłumaczę. Codziennie, przez 356 dni (czyli dokładnie do 10 lutego 2014 roku) napiszę jeden post o tym  co mnie interesuje, inspiruje, co lubię, co mnie kręci, a co odrzuca, dorzucając do tego trochę moich prywatnych zdjęć (oczywiście, made by XPERIA MINI;-)). Będzie to trudne zważając na mój męczący rytm dnia, o którym było wczoraj, ale dam radę! A Ty, drogi Czytelniku, o czym chciałbyś przeczytać? Co Cię zainteresuje? 


ROCZNY CHALLENGE DZIEŃ 1
"Ja i Muzyka"

W moim domu od zawsze stało pianino. Mama Dorota mając szesnaście lat grała po osiem godzin dziennie, ale mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do instrumentów. Może to dlatego, że fortepian ma za dużo klawiszy, a gitara jakoś mnie nie lubiła a skrzypce przede mną uciekały? Daję słowo, nagle dostawały nóg i uciekały zanim zdążyłam dotknąć strun.
Kiedyś, jeszcze w zamierzchłych czasach gimnazjum chodziłam  do szkoły muzycznej. Zadacie sobie pytanie,  co JA tam robiłam. Odpowiedź jest prosta. Ciągnęło mnie do mikrofonu. Jeździłam na lekcje praktycznie codziennie, ale to nie było to coś. Pieśni religijne nie są dla mnie, nie miałam możliwości poszaleć, pokrzyczeć i w ogóle panowała drętwa atmosfera. Któregoś dnia mój nauczyciel śpiewu spytał: "Serio uważasz, że to miejsce dla ciebie?". Wtedy uważałam to za głos z nieba, który mówił, że zostanę wokalistką rockową, ale teraz myślę, że po prostu chciał się mnie pozbyć.
Ale żeby moja historia tutaj się nie skończyła wkracza mój najlepszy przyjaciel, z rozwianym włosem i uśmiechem na twarzy. Ma propozycję. I tak od słowa do słowa... założyliśmy nasz pierwszy i jedyny wspólny zespół rockowy! To była dopiero miazga. Piątka dzieciaków (swoją drogą, każdy z nas przeżył swoistą rewolucję) zabrała się za instrumenty i grała. Dla zabawy, bo przecież było tak przyjemnie, gdy byliśmy razem.
Potem coś zaczęło się psuć, może z powodu mojej przeprowadzki, a może dlatego, że każdy z nas chciał robić inną muzykę. Rozeszliśmy, każdy z nas poszedł do innego liceum, zapomnieliśmy o sobie. Tylko został taki żal, że mogliśmy zachować się inaczej.
Jesteśmy w katolickim liceum. Jestem przerażona, bo to moje pierwsze dni, staram się nikogo nie potrącić, ani się nie przewrócić. Zaczepia mnie jakiś chłopak z długimi włosami w glanach. Pomyślicie sobie, że to on został moim chłopakiem... proszę Was! To Janek. Właśnie on poznał mnie ze szkolnym zespołem metalowym. Jak na razie mamy się dobrze chociaż... strasznie żremy się o repertuar! 
Kiedyś wolałam gitarzystów... teraz kocham Perkusistę! 

A jakie są Twoje przygody z muzyką? 
Pozdrawiam serdecznie,
umarlymetal

sobota, 9 lutego 2013

Życiowy post 1

To pierwszy post, więc kilka słów o mnie. Mam szesnaście, prawie, siedemnaście lat i chodzę do katolickiego liceum. Może to trochę dziwne, że ktoś, kto jest trochę zbuntowany odnajduje się w takim miejscu. Lubię słuchać punkowej muzy, bawić się trochę moimi włosami, teraz są dziwnie śliwkowe
Nie jestem technofreakiem, a moje kontakty z komputerem ograniczam do wejścia na facebooka i wygooglowaniu kilkunastu informacji potrzebnych mi do szkoły.
Kręci mnie muzyka, sztuka, literatura. Jestem raczej autsajderem.
To nie kolejny blog o modzie, technologii, najnowszych komercyjnych trendach tylko o życiu. Może nie o gotowaniu, albo miejscach, w których warto bywać, ale może być ciekawie. Chcę się skupić bardziej na tym, co mam do powiedzenia (o ile coś mam), co sobą reprezentuję, co mnie kręci, dzięki czemu się uśmiecham. Na moim życiu. 


Mój dzień wygląda mniej więcej tak: wstaję dość wcześnie, żeby zdążyć na autobus, który zawiezie mnie do szkoły, czyli gdzieś około 5:30, idę do łazienki, na spacer z psem, biorę szybki kęs kanapki i wyruszam w drogę na przystanek. Miasto, tak wczesnym rankiem wygląda mega spokojnie, pomyśleć by można było, że wszyscy umarli. Chociaż... rano po rynku też kręcą się ludzie. Spotykam kumpelę i razem wsiadamy do busa.
Jadę pół godziny wysłuchując jej marudzenia, jakie to inne liceum jest złe, bo musiała się nauczyć na dwie kartkówki. Cóż, ja musiałam zrobić to samo, ale... na 8 kartkówek. Po chwili milknie i zaczyna słuchać jakiś wrzeszczących wokalistów.
Wkładam stare lenonki i wychodzę z busa, omijając wszystkich amatorów hiphopowej muzyki przedzieram się przez przystanek koło szkoły zawodowej i technikum. Idę do szkoły szybciej niż jest potrzeba, bo moje glany znowu mnie obtarły!
Szkoła. No właśnie, zastanawialiście się kiedyś, jak to jest w prywatnej szkole dla bogatych dzieciaków? Ja też i może ta ciekawość mnie tutaj przywiodła w zeszłym roku. Nie można powiedzieć, bo ponoć byliśmy najlepszą szkołą w województwie... Masa, masa nauki. Spędzam tam codziennie po osiem godzin, cały czas mając wrażenie, że jestem idiotą, a mam średnią koło cztery. Absurdalne sytuacje stały się dla mnie normą!
Kończę o piętnastej, koszmar, a najbliższy bus do domu jest o szesnastej. Co robię przez tę godzinę? Pół godziny spędzam z moim chłopakiem, później robię trochę lekcji i powoli turlam się na przystanek.
Znowu droga do domu, ale już bez marudzenia. Moje koleżanki są już dawno w domu!
Jem obiad, oczywiście odgrzany, bo domownicy zjedli już o piętnastej... biorę szybki prysznic i przebiegam się z psem na spacer. Mamy więc osiemnastą, a ja dopiero zaczynam robić lekcje, kiedy moi znajomi już dawno się nudzą. Zajmuje mi to dużo czasu, ale zawsze staram się kończyć o dwudziestej pierwszej, tak aby mieć godzinę przed snem dla siebie.
Mam tylko nadzieję, że kiedyś sobie odpocznę. 



Pozdrawiam Was, 
umarlymetal